Moje pierwsze skojarzenie podczas oglądania tego filmu to oczywiście kultowa już "Piła" Jamesa Wana, którą darzę dosyć dużą sympatią. Z "Cubem" jest tak samo - to kawał dobrego kina, który mimo podobieństwa do w.w. filmu, działa na innych, własnych zasadach.

Reżyseria - reżyser dobrze wie, w jaki sposób przedstawić wydarzenia, aby pokazać swoją wizję. Jest to jeden z filmów, który nieco już trąci myszką, jednak moim zdaniem to właśnie nadaje takim filmom niepowtarzalny klimat, którego próżno szukać w dzisiejszym kinie (zdarzają się wyjątki, ale to pomińmy). Nie jest to nie wiadomo jakie wybitne reżyserskie dzieło, które rzuca mnie na kolana, ale - nadal jest bardzo sprawie zrobione! Ładne kolory. 8/10


Scenariusz - klasyczny scenariusz ala Piła. Ja lubię tego typu filmy, więc dla mnie to po prostu dobra robota. Fajna możliwość interpretacji końcówki. Znajduje się tutaj kilka niedociągnięć, jak to bywa w tego typu produkcjach, ale każdy film oceniam w jego kategorii - mocne 8/10

Gra aktorska - gra aktorska była bardzo dobra, nikt nie odstawał od reszty. Ciężko mi się wypowiedzieć jakoś bardziej konstruktywnie. Nikt nie odstawał, nikt nie zachwycił jak Willem w Lighthousie - 8/10

Podsumowując, film ten polecam każdemu fanowi gatunku. Przyznam, że pierwsza Piła wciąż zostaje dla mnie najlepszym filmem tej kategorii, ale to moja subiektywna opinia i nikt nie musi się z nią zgadzać. Szczerze, nie zdziwiłbym się, gdyby dla kogoś to właśnie "Cube" był "tym jedynym". Bardzo dobre kino - 8/10